Mikulov i Weiz

Pierwszy dzień przebiegł spokojnie, chociaż utknęliśmy w dwóch korkach, co nas spowolniło o godzinę. Dzieci i dorośli nie lubią korków, ale daliśmy radę. Staś w najlepsze bawił się gitarką, a Jaś moją ręką. Zwiedziliśmy Mikulov, spodobał nam się, kiedyś tam najpewniejszy wrócimy. Staś trochę marudził w trakcie spaceru, ale lemoniada i lody poprawiły jego nastrój i na koniec oznajmił, że jeszcze nie chce wyjeżdżać z tego miasteczka. Po powrocie do auta potworki zasnęły, a my podziwialiśmy Austriackie góry, z górującymi nad nimi balonami i paralotniami. Noc spędziliśmy w Weiz w hotelu Hammer. Przyjemne miejsce z pysznym śniadaniem. Prowadzi go bardzo miła właścicielka. Hotel zbudowali jej przodkowie. Żartuje, że nie chce nic w nim zmieniać, bo rodzice nie wpuścili, by Jej do nieba. Budynek jest na wskroś austriacki. Skrzypi drewniana podłoga, na stołach pachną świeże kwiaty, ledwo zerwane z ogrodu. Miło patrzeć, jak ktoś tworzy miejsce z sercem.
Teraz jedziemy nad jezioro w okolicy Villach. Staś bawi się pieskiem, Jaś śpi. Odpoczywamy.

1 komentarz do “Mikulov i Weiz

Skomentuj Hania Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *